W krzyżowym ogniu karcianych cieni

Nigdy nie kryłem się z tym, że choć moją fascynację grami bez prądu ponad dwie dekady temu zapoczątkowała wydana przez Sferę Magia i Miecz, to zaliczyłem też długoletnią przerwę od planszówek, swój wolny czas oddając we władanie gier fabularnych. Znalazł się pośród nich i Shadowrun, użyczający świata tematycznej karciance, która z kolei niedawno wylądowała na moim stole. I choć na ZnadPlanszy chciałem debiutować innym tekstem, to po kilkunastu rozgrywkach jasnym stało się, że nie mogę przepuścić okazji rozpoczęcia od spektakularnej, ale i na swój sposób pięknej katastrofy, jaką jest Shadowrun: Crossfire.

Czytaj dalej